środa, 7 maja 2014

1 ROZDZIAŁ

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
(proszę to dla mnie ważne co sądzicie)




Lekcja dobiegła końca, można było wyjść na upragnioną przerwę. Spakowałam torbę i wyszłam z moim nowym i starym przyjacielem. Jak by tak się przyjrzeć to są oni do siebie podobni tylko, że Harry jest wyższy i ma piękne zielone oczy... Hola hola jakie Diana ogarnij się i tak mu się nie podobasz, nie daremnie  się zakochujesz. Z rozmyśleń wyrwał mnie piskliwy i nieprzyjemny głos Paoli ( dziewczyna, do której żywię czystą nienawiść, co w moim przypadku jest rzadkością ).
-Te przybłęda czemu cię tak długo nie było co? - powiedziała z pogardą w głosie, która była prawie namacalna. Już otworzyłam usta by jej coś odpyskować, gdy doszło do mnie jak właściwie mnie nazwał. W tym momencie chciałam zrobić jedną rzecz, a mianowicie urwać dziwce łeb. Na szczęście Bradley wiedział co może się stać, więc w ostatniej chwili objął mnie w pasie i wyprowadził do damskiego kibla. Próbowałam mu się wyszarpać, ale nic z tego, był za silny, nic innego mi nie pozostało jak dać się wyprowadzić. Gdy weszliśmy do łazienki, kilka lasek popatrzyło się na Brada jak na ufo, no bo co facet robi w damskim kiblu. Nic dziewczynom nie pozostało jak tylko opuszczenie pomieszczenia, kilka z nich obrzuciła mnie zaciekawionym spojrzeniem, ale nic nie powiedziały. Jak już nikogo nie było w łazience loczek mnie wypuścił, a ja bezwiednie osunęłam się na kolana, po chwili poczułam jak pierwsza łza spływa powoli po moim policzku, za nią zaczęły następne spływać, na prawdę nie wiem czemu płaczę, może nie byłam na to przygotowana, zapewne zraniło mnie to, ale jak na razie nie umiem określić tego co czuję, jestem pusta w środku, nic nie czuję, tylko płynące łzy po policzkach. Usłyszałam jak po cichu otwierają się drzwi i ktoś przyklęka przede mną, opierając się o moje zajęte kolana. Nie podniosłam głowy, nie chciałam żeby Brad oglądał mnie w takim stanie, ale jakie było moje zaskoczenie gdy przemówił do mnie cichym i zachrypniętym głosem Harry ( kurcze co on tu robi, z kąt on o tym wie i najważniejsze czemu się mną zainteresował )
-Nie powiem, że jej... przejdzie...ale z czasem... z czasem zrozumiesz... że twoją jedyną i prawdziwą rodziną są ci z którymi mieszkasz... i nie będzie cię obchodzić, to co mówią takie puste lale jak tamta.- powiedział troskliwym ale i stanowczym tonem. Po tych słowach poderwałam się z ziemi i wtuliłam się w jego ciało, a on po chwili  zacieśnił uścisk na moich plecach. Nie wiem ile tak siedzieliśmy na ziemi : ja wtulona w niego jak mała dziewczynka a on jak prawdziwy mężczyzna był dla mnie w tym momencie oparciem, którego potrzebowałam. Po jakimś czasie podniosłam głowę na wysokość jego, a on delikatnie otarł mi łzy z oczu, dopiero wtedy poczułam jak bardzo trzęsą mu się ręce.
-Ręce ci sie trzęsą- wyszeptałam.
-Bo się... o ciebie martwię- odparł lekko się rumieniąc (jejku jak on niewinnie wygląda).
Delikatnie przyłożyłam moje usta do jego policzka, by mu podziękować, za to co zrobił.
-Dziękuję- powiedziałam i popatrzyłam mu w oczy, były takie nieodgadnione, czułam, że mogłabym w nich utonąć. Harry tylko się uśmiechnął, więc wstałam z podłogi i sprawdziłam, którą mamy godzinę. Pysznie jeszcze 5 minut do dzwonka, dobrze, że ta zołza zaczepiła mnie na długiej przerwie, dzięki temu nie straciłam żadnej lekcji. Wymaszerowaliśmy z łazienki jak gdyby nigdy nic, choć parę osób dziwnie się na mnie patrzyło, może dlatego, że miałam całe czerwone oczy od płaczu, no ale nie obchodziło mnie to za bardzo.
Fizyka. Lekcja, na której jest taki burdel, który przechodzi ludzkie pojęcie. Nasza pani jest ślepa i głucha, a i bardzo lubi rozmowy ze ścianą, choć nie powiem wszyscy ją za to lubią, bo można robić tam co się chce. Usiadłam jak zwykle koło Bradleya.
-Słońce lepiej ci ?- spytał troskliwie i mnie przytulił.
-Tak juz wszystko dobrze- odparłam zgodnie z prawdą i się do niego uśmiechnęłam.
-Ten Styles to prawdziwy cudotwórca- zażartował. Na to wywróciłam oczami i szturchnęłam go w bok.
-Ej! A to za co ?
-A tak z miłości do ciebie- powiedziałam i wystawiłam mu język. 
Na chwilę przeniosłam wzrok na zielonooka piękność i troszeczkę się rozmarzyłam.
-Ciekawe czy miał on kiedyś dziewczynę- usłyszałam swój własny głos i szybko zatkałam sobie ręką buzię. O Boże czy te słowa właśnie opuściły moje usta.
-TAAAAAK! Słyszałem to ! On ci się podoba i nie wykręcaj się, bo za dobrze cię znam. Och moja mała Di się zakochała jakie to słodkie.- powiedział Bradley triumfalnie, pomiędzy salwami śmiechu. Na koniec obdarzył mnie tym swoim przebiegłym uśmieszkiem.
-No ja na prawdę nie wiem z czego tak się śmiejesz- odparłam wywracając oczami co spowodowało, że chłopak na powrót zaczął się chichrać.
-Ale obiecaj mi, że nikomu nie powiesz. Proszę...
-Obiecuję- powiedział poważnie.


***
zapraszam na  http://wyscig-smierci.blogspot.com/p/polecane-blogi.html . na prawdę fajny :)

4 komentarze:

  1. Świetne ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Paulincia! I p. Herzyk! A Igorek będzie?! Bo wiesz dawno nie prychałam :)
    Rozdział siwietny, krótki (nie postarałaś się ty piczo), ale dużo się dzieje co wszystko rekpmpensuje.
    Panienka mnie poinformowała! Dziury wybijam głową w suficie z radości xD
    Czekam na nexta, piczuś!
    Twoja picza @husaria1698

    OdpowiedzUsuń
  3. Heeey! A więc jestem i komentuje! :)
    Historia szczerze mówiąc mnie nie porwała ((ale nie przejmuj się, jestem dość wybredna jeśli chodzi o ff xD))
    No ale piszesz całkiem fajnie, lekko i przyjemnie się czyta :)
    Może czasem zdania są za długie albo brakuje paru przecinków, ale ogólnie styl masz fajny.
    Omg, mądrze się tu jakbym ja umiała pisać xD Sorry!
    Mam nadzieję, że nie znienawidzisz mnie za tą opinię xD
    Powodzenia w dalszym pisaniu :)
    Paula :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę dziwne, że Harry tak odrazu do niej przyszedł i pocieszał, bo w sumie się nie znają. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Życzę dużo weny ��

    OdpowiedzUsuń